Nasza Patronka

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza – nasza patronka

Teresa przyszła na świat jako dziewiąte, ostatnie dziecko w rodzinie Martin. Jej ojciec był zegarmistrzem, matka koronkarką. Rodzina odznaczała się prawdziwą pobożnością. Teresa była wytęsknionym i umiłowanym dzieckiem. Teresa miała cztery lata, kiedy jej mama zachorowała na chorobę nowotworową. Kilka miesięcy później zmarła. Jej śmierć spowodowała wielką zmianę w charakterze Teresy. Sama pisze o tym w ten sposób:„Począwszy od śmierci mamy, mój radosny charakter odmienił się zupełnie. Ja która byłam tak żywa, wylewna, stałam się odtąd nieśmiała i łagodna, wrażliwa aż do skrajności. Wystarczyło jedno spojrzenie, bym od razu zalała się łzami”.

W listopadzie 1877 r. rodzina Martin przeniosła się do Lisieux, do wuja Izydora. Pierwsze cztery lata w nowym miejscu były dla Teresy radosnym czasem przeżywanym w poczuciu bezpieczeństwa, które znajdowała u swego ukochanego i troskliwego ojca.

Trudny czas dla Teresy rozpoczął się, kiedy skończyła osiem lat, wtedy zaczęły spotykać ją kolejne rozstania; pierwsze, kiedy zaczęła uczęszczać do klasztornej szkoły sióstr benedyktynek i każdego dnia opuszczała dom i tych, których kochała; następne, kiedy Teresa dowiaduje się, że jej siostra Paulina ma zamiar wstąpić do Karmelu. Było to dla niej bardzo bolesne doświadczenie, gdyż po śmierci mamy, Paulina na prośbę Teresy, stała się dla niej „drugą mamą”. Te wszystkie doświadczenia połączone z ogromną wrażliwością przyszłej Świętej sprawiły, że bardzo cierpiała i psychicznie i duchowo.

W Noc Bożego Narodzenia roku 1886 miało miejsce bardzo ważne wydarzenie dla Teresy, o którym sama pisze tak: „W tę noc pełną światła rozpoczął się trzeci okres w moim życiu, najpiękniejszy ze wszystkich, najobfitszy w łaski Nieba… Dzieło z którym zmagałam się nadaremnie przez 10 lat, Jezus wykonał w jednej chwili, zadowalając się moją dobrą wolą, której nigdy mi nie zabrakło. (…) Jednym słowem poczułam, że w moje serce wstępuje miłość, potrzeba zapomnienia o sobie, aby móc sprawiać radość. I odtąd jestem szczęśliwa!”

Człowiek w obliczu trudnych doświadczeń ma dwie możliwości: może się załamać, albo uznać też swoją niemoc i w ten sposób otworzyć się na łaskę Bożą. Teresa wybrała tę drugą możliwość. Przyszła święta już od dzieciństwa była zakochana w Bogu, co sprawiło, że w wieku piętnastu lat dojrzała w niej decyzja wstąpienia do Karmelu. Pragnienie bycia karmelitanką było tak silne, że nie zawahała się zwrócić ze swoją prośbą do papieża, który jej powiedział: „(…) wstąpisz, jeśli Dobry Bóg tego zechce!…”.

Dnia 9 kwietnia 1888 r. rozpoczyna się dla Teresy upragniony i wypełniony trudem czas życia zakonnego, który młoda karmelitanka przeżywa z wielką miłością, ofiarowując swoje cierpienie w intencji grzeszników. Już na początku życia w Karmelu Teresa odkrywa, że najlepsza droga do Boga to miłość. Jezus daje Jej wiele okazji do wzrastania w miłości, których Teresa nie traci. Cierpi z powodu różnych doświadczeń wewnętrznych i zewnętrznych, a także z powodu choroby psychicznej taty, która uważana jest za szczególnie upokarzającą. Przyszła Święta przyjmuje wszelkie cierpienia z zadziwiającą miłością, cierpliwością i ufnością, twierdzi, że jest ono przywilejem, darem od Boga; nie oczekuje nagrody na ziemi wierząc, że otrzyma ją w Niebie.

We wrześniu 1890 r. Teresa składa wieczyste śluby. Kilka lat później zostaje asystentką mistrzyni nowicjatu, w rezultacie pełniąc funkcje mistrzyni. Pod koniec 1894 r., na prośbę ówczesnej przeoryszy – Matki Agnieszki (Pauliny), zaczyna spisywać swoje wspomnienia i tak powstaje wydana po Jej śmierci autobiografia –„Dzieje duszy”.

W Wielki Piątek 1896 r. Teresa ma pierwsze objawy gruźlicy, które przyjmuje z radością: „było to niczym łagodny szept, przychodzący z oddali i zwiastujący przybycie Oblubieńca”. Po kilku dniach radość zamienia się w„nieprzeniknione ciemności” i „myśl o Niebie tak (…) radosna, zamieniła się w źródło zmagań i udręki.”

Pomimo tak ciężkich doświadczeń Teresa zachowuje wiarę i ufność oraz pragnienie miłości, którą najpełniej okazał Bóg człowiekowi, kiedy Jezus Chrystus umarł na krzyżu. Dlatego przyszła Święta pragnie umrzeć z miłości. W ostatnich miesiącach życia powiedziała: „Nigdy nie przypuszczałam, że można aż tyle cierpieć. Nigdy! Nigdy! Nie mogę tego wytłumaczyć inaczej, jak tylko moim gorącym pragnieniem zbawiania dusz.” Przejmujące są Jej słowa wypowiedziane w dniu śmierci: „Nie umieram jednak, wstępuję w życie.”

***
Z ołtarza głównego w kościele spogląda na  ludzi Mała Tereska. To jedyny kościół  w diecezji, który nosi wezwanie tej świętej. Początki parafii splatają się z historią życia pierwszego duszpasterza parafii ks. Antoniego Żrałka – kanclerza Kurii. Kapłan będąc we Francji uległ wypadkowi. Modląc się za wstawiennictwem św. Tereski w Lisieux (w miejscu życia świętej i dzisiejszego znanego sanktuarium), odzyskał zdrowie. Jako wotum dla św. Tereski postanowił za pieniądze, które otrzymał z odszkodowania, wybudować kościół na Słowiku.